Cykl debat nt. ważnych dla Polski spraw zakończył się podsumowaniem, w którym udział wzięli m.in. Jarosław Kaczyński oraz prof. Ryszard Legutko.
Jarosław Kaczyński opowiedział się za stworzeniem planu rozwoju Polski; powtórzył, że miejsce naszego kraju jest w G-20, jednak - jak ocenił - Polska nie zrobiła nic, by się tam znaleźć. Kandydat zapowiedział, że gdy zostanie prezydentem, powstanie „centralny ośrodek dyspozycji politycznej”.
Jarosław Kaczyński podsumował w środę 7 debat, które odbyły się dotąd w Hotelu Europejskim, gdzie mieści się centrum informacyjne kandydata na prezydenta.
Oświadczył, że Polska „powinna mieć pewien plan” dotyczący rozwoju kraju. Jak przekonywał, są środki na jego realizację - wśród nich wymienił m.in. fundusze europejskie i zasoby własne.
Jarosław Kaczyński mówił, że najważniejszą wartością debat jest to, że „stawiamy problemy, zadajemy sobie pytania o rzeczywisty stan naszego kraju”. Ocenił, że w centrum polskich spraw jest kwestia rozwoju, który ma służyć rozwiązaniu problemów pojedynczych ludzi, ale także takich problemów, „które nie mogą być rozwiązane w ramach indywidualnej inicjatywy”, a są zadaniem państwa.
„Jest szereg problemów, które mogą być rozwiązane tylko przez polskie państwo” - podkreślił. Według Kaczyńskiego, w polskim modelu rozwoju przyjętym 20 lat temu następował wzrost, ale nie rozwiązano takich spraw jak problem dróg, zabezpieczeń związanych z wodą, bezpieczeństwa energetycznego, gospodarki morskiej czy mieszkalnictwa.
„Procesowi wzrostu towarzyszyły zaniedbania i procesy destrukcji (...), która była do uniknięcia” - powiedział Jarosław Kaczyński. W jego ocenie, „Polska powinna mieć pewien plan”, który powinien obejmować polskie życie publiczne. „Mamy zasoby, by go realizować - środki europejskie, zasoby własne, wzrost skolaryzacji (...)” - mówił. Jak dodał, do tego „dochodzą inne nadzieje” - np. na wydobycie gazu łupkowego.
Kandydat na Prezydenta mówił, że Polska w tym 10-leciu powinna zrealizować plan, „który pozwoli na odblokowanie tego co indywidualne, prywatne” i który „stworzy przesłanki” do rozwoju życia gospodarczego i społecznego, doprowadzi np. do budowy dróg.
Kandydat uważa też, że potrzebne jest podjęcie działań w ramach polityki rodzinnej, demograficznej. „Jak nas nie będzie, można powiedzieć, problem zniknie” - zażartował.
Do zrealizowania tych wszystkich postulatów, jak powiedział Kaczyński, niezbędny jest „centralny ośrodek dyspozycji politycznej”. Według niego, taki ośrodek nie może być uwikłany „w małe i średnie interesy”, tylko działać w interesie kraju. „W moim przekonaniu były dwie próby skonstruowania takiego ośrodka - po raz pierwszy za rządu Jana Olszewskiego, po raz drugi za naszych rządów” - powiedział. „Mam nadzieję, że będzie szansa na ten trzeci raz” - dodał.
Odnosząc się do polskiej pozycji w świecie Kaczyński, mówił o udziale Polaków w strukturach administracyjnych i decyzyjnych międzynarodowych instytucji. „Tutaj jest bardzo niedobrze, słabo, powinniśmy dążyć do tego, by tę pozycję wzmocnić” - ocenił.
Aby wzmocnić naszą pozycję w świecie - podkreślał kandydat - należy zrezygnować z polityki klientystycznej. „Nic gorszego dla państwa niż być klientem” - mówił. Kandydat opowiedział się też za asertywnością w polityce zagranicznej.
„Zdecydowane odrzucenie teorii brzydkiej panny - od czasów
Polska nierządem stoi chyba nic równie szkodliwego nie zostało w Polsce powiedziane - jak i odrzucenie innej koncepcji (...), że weto w UE jest jak bomba atomowa” - powiedział Kaczyński.
„Tutaj jest zasadnicza różnica między mną a - nie chcę tutaj mówić, że moim kontrkandydatem, bo jeszcze mi wytoczy proces, mówiąc, że nic nigdy takiego nie mówił - ale w każdym razie obecnym premierem, nie widziałem, żeby kontrkandydat się od niego odcinał, ale może... Więc już z ostrożności nic w tej sprawie nie mówię” - ironizował Kaczyński, nawiązując do środowego, przegranego procesu wyborczego ws. wypowiedzi o prywatyzacji szpitali.
By wzmacniać naszą pozycję w świecie - według kandydata - powinniśmy uprawiać aktywną politykę wschodnią. „Stara koncepcja Piłsudskiego, później Giedroycia, że im więcej znaczymy na Wschodzie, tym więcej znaczymy na Zachodzie, jest całkowicie prawdziwa” - mówił kandydat.
Umacnianiu polskiej pozycji - według Kaczyńskiego - służy umiejętność dobrego rozgrywania spraw w Brukseli i dobrych stosunków z administracją UE. „W żadnym razie nie kwestionuję, że powinniśmy się starać o dobre stosunki z Berlinem, Paryżem, Londynem, Rzymem, Madrytem, Hagą” - mówił.
Jarosław Kaczyński powtórzył, że Polska powinna być w G-20. Według niego, nasz kraj nie podjął żadnych działań zmierzających do tego, by do niego wejść. „Mamy wszelkie podstawy do tego, by (...) kłócić się o G-20” - powiedział.
„Są trzy znaczące rankingi gospodarek światowych - Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego i CIA, we wszystkich tych trzech rankingach Polska jest albo w pierwszej dwudziestce, przy końcu co prawda, albo w jednym jest 21, tam przed nami jest Tajwan, a Tajwan nie jest uznawany jako państwo przez ogromną większość państw świata, w związku z tym jeżeli Tajwan odjąć, to też jesteśmy w pierwszej dwudziestce” - mówił Kaczyński.
„Argument pana (Donalda) Tuska, że my tam nie możemy być, bo nie jesteśmy w pierwszej dwudziestce gospodarek świata jest po prostu nieprawdziwy” - dodał.
„To jest po prostu tak, że albo zabrakło odwagi, energii, determinacji, pewności siebie, albo też okazało się, że różnego rodzaju partnerzy, szczególnie ci traktowani jako wyższej rangi powiedzieli nie, to nie jest miejsce dla was” - mówił kandydat.
Odnosząc się do naszej pozycji w NATO podkreślał, że jest ona ściśle związana ze stanem polskiej armii. „Sytuacja w polskiej armii to gigantyczny problem, został podjęty tylko dwukrotnie - raz za czasów rządu Jana Olszewskiego, drugi raz - ale tylko wtedy, gdy ministrem obrony był śp. Aleksander Szczygło - za naszych rządów” - powiedział Jarosław Kaczyński.
Przypomniał, że wśród osób, które zginęły katastrofie smoleńskiej, był gen. Tadeusz Buk - dowódca wojsk lądowych. „To był żołnierz z prawdziwego zdarzenia” - powiedział Kaczyński. „Nie uczczono tak, jak się go powinno uczcić, jeśli będę prezydentem, to na pewno o tym nie zapomnę” - zapowiedział.
Kandydat podkreślał też potrzebę „przełamywania fragmentaryzacji społeczeństwa, poprzez budowę wspólnoty”. W związku z tym, jak ocenił, powinno się odbudować „wspólny przekaz kulturowo-historyczny w oświacie”. Jarosław Kaczyński opowiedział się też za znacznym zwiększeniem wydatków naukę. Według niego, wydatki na ten cel powinny wzrastać o 0,25 proc. w stosunku do PKB.
JS/PAP